czwartek, 10 listopada 2016

PRZYGOTOWANIE DO PIERWSZEGO KONTAKTU - Rozdział 21

PRZYGOTOWANIE DO PIERWSZEGO KONTAKTU


Plejadianie - przez Suzanne Lie
Rozdział dwudziesty pierwszy


‘Ratunek’



Gdy tylko zostawiłem Johna pod opieką, jak się okazało, wspaniałych uzdrawiających zdolności jego dzieci, zdałem sobie sprawę z tego, że John był właśnie tą osobą, na spotkanie której zszedłem na Ziemię. Nic dziwnego, że odczuwałem  tę misję tak silnie, jako nagłą potrzebę. Gdybym przyszedł parę minut później, znalazłbym go martwego w ciemnej uliczce.


Atak na niego nie był przypadkowym bandyckim napadem. Była to próba morderstwa. Jako że nie dzieliłem już świadomości z Johnem, mogłem rozluźnić moje skupienie na utrzymywaniu go przy życiu, tak, że mogłem odebrać całą sytuację.


Wiedziałem, że mam około godziny ziemskiego czasu zanim zostaniemy odnalezieni przez policję, więc wykorzystałem go na zebranie tego co do tej pory się nauczyłem oraz na rozpoczęcie spotkania z Johnem świadomością w świadomość (tak jak twarzą w twarz). Gdy ponownie się z nim połączyłem, zobaczyłem że jego uzdrowienie szybko postępuje.


Zobaczyłem również, że jest on pół-Plejadianinem. Jego matka spotkała jego plejadiańskiego ojca podczas jednej z jak ona to nazywała “podróży”. Matka Johna potrafiła komunikować się z piątym wymiarem i zakochała się w plejadiańskim pilocie, który podobnie jak ja, wszedł w wyższe częstotliwości Ziemi jednak został wciągnięty w trzeci wymiar z powodu swojej misji.


Jego misją było poznanie z jego Boskim Dopełnieniem, będącym w ciele fizycznym i stworzenie syna, Johna, który był częściowo człowiekiem a częściowo Plejadianinem. Obydwoje dzieci Johna wydawały się być “normalnymi” dziećmi aż do choroby i śmierci ich matki, która to zapoczątkowała obudzenie w nich ich wyższych zdolności (umiejętności).


Wydarzenie z ojcem w pełni je przebudziło. Moja informacja została potwierdzona “snem”, który mieliśmy z Johnem gdy odpoczywaliśmy na łóżku z dziećmi po obu stronach naszego wspólnego ciała fizycznego. Wszyscy obudziliśmy się po zaledwie 30 minutach pokrzepiającego snu.


Ku mojej radości, odkryłem, że John był już na tyle uzdrowiony abym mógł zamanifestować moje własne trójwymiarowe ciało i opuścić jego ciało. Sekundę po tym jak to zrobiłem, obydwoje dzieci się obudziły.


Jednym głosem powiedziały, “Musimy zabrać tatusia na statek”.


“Tak”, odpowiedziałem.


“Czy możemy zabrać naszego psa?” spytał Shawn.


“Tak, weź psa i wszystko czego może potrzebować wasz ojciec. Liza, czy wiesz gdzie on trzyma swoje opracowania naukowe?”


“Ja wezmę psa”, powiedział Shawn.


Prawie jednocześnie Liza powiedziała “Tak, pokazał mi gdzie jest klucz do jego biurka. Myślę, że obawiał się, że coś może się wydarzyć.”


W momencie, Shawn trzymał małego psa, Liza papiery Johna, których nikt już nie znajdzie, a ja trzymałem Johna, który co chwilę odzyskiwał i tracił przytomność. Wyczułem, że moja ukochana Shelia wysłała statek zwiadowczy do naszej okolicy a więc przytuliliśmy się ciasno w sypialni i natychmiast zostaliśmy wysłani na statek.


Błyskawicznie nasza mała grupka znalazła się bezpiecznie na statku.


“WOW, to było świetne”, powiedziały równocześnie dzieci.


Oczywiście moja droga Shelia czekała aby nas przywitać. Wytłumaczyłem dzieciom, że to jest moja “żona” i że nas uratowała. Liza objęła ją serdecznie podczas gdy Shawn przedstawiał ją ich psu.


“Pozwoliłeś im wziąć psa?” zapytała telepatycznie Shelia, podczas gdy medycy wzięli Johna i dzieci do izby chorych. Shelia i ja poszliśmy za nimi. Oczywiście żartowała gdyż jak tylko znaleźliśmy się sami w moim pokoju, objęła mnie tak mocno, że cała moja trójwymiarowa trauma została natychmiast uleczona.


“Dziękuję, potrzebowałem tego”, powiedziałem z uśmiechem. Objąłem ją ramieniem wchłaniając jednocześnie więcej jej bezwarunkowej miłości.


John musiał pozostać w infirmerii do czasu aż całkowicie wyzdrowieje a więc Shelia i ja wzięliśmy dzieci na wycieczkę po statku. Dzieci nie chciały opuścić ojca, jednak nasz bardzo uprzejmy lekarz wytłumaczył im, że ich ojciec musi zostać sam na sam z lekarzami aby mogli go uzdrowić.


“Jak tylko będziecie mogli z nim już rozmawiać damy Sharmanowi znać, a on sprowadzi was tutaj.”


“Sharman”, powiedzieli jednocześnie Shawn i Liza patrząc na mnie.


“Tak”, powiedziałem. Chciałem uścisnąć im ręce na przywitanie gdyż wiedziałem, że taki zwyczaj panuje na Ziemi, jednak stali mi się oni tak bliscy, że złapałem ich obu w ‘potrójny uścisk’.


“Hej”, zawołał Shawn. “Potrójny uścisk. Czy nauczyłeś się tego przebywając w ciele taty?”


“Wiesz co, Shawn”, powiedziałem ponownie go przytulając, “Myślę, że tak.”


“Czy mama też tu jest?” spytała Liza.


Shelia wybawiła mnie od odpowiedzi na to pytanie mówiąc, “Nie wiem skarbie, jednak jeśli chcecie to zabiorę was do rejestru, gdzie cała informacja o wszystkich na statku, jest przechowywana.”


“Ale Shawn” kontynuowała klękając aby spojrzeć mu w oczy, “będziesz musiał zostawić swojego psa w infirmerii, tak, żebyśmy mogli go sprawdzić zanim wejdzie na główny obszar statku.”


Tak jakby rozumiejąc co mówi Shelia, pies wyswobodził się z uścisku Shawna i wskoczył na łóżko Johna. Shawn widząc to się ucieszył i rzekł z wielką mądrością i autorytetem “OK, zostawimy go tutaj aby pomógł tacie wyzdrowieć.”


Lekarz się uśmiechnął a Shawn podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę. W tym samym momencie poczułem jego cudowną esencję i przypomniałem sobie dlaczego my, Plejadianie, poświęcamy się  aby pomóc ludzkości. Uśmiechnąłem się czując jego małą dłoń w mojej, spojrzałem przez ramię żeby zobaczyć Shelie rozmawiającą z Lizą i powiedziałem:


“Myślę, że powinniśmy zacząć od jakiegoś zdrowego jedzonka.”


“Tak, tak” powiedziały dzieci jednym głosem. “Jesteśmy naprawdę głodni.”


Uśmiechnąłem się z miłością i wdzięcznością gdy Shelia wyprowadzała nas z pokoju.


Gdy szliśmy do jednego z wielu miejsc, w których jemy, Liza zapytała, “Czy wy nadal spożywacie jedzenie?”


Shelia odpowiedziała na to pytanie jak również na wiele następnych, które się pojawiły. Zostałbym z nimi podczas  gdy oni tworzyli z nią więź. Na szczęście nastąpiło to bardzo szybko.


“Dzieci”, powiedziała Shelia. “Sharman musi pójść na badania kontrolne po zakończonej misji. Teraz, gdy już skończyliśmy posiłek, czy możemy go odprowadzić z powrotem do infirmerii? Tam będzie mógł odpocząć z waszym tatą podczas gdy ja pokażę wam inne części statku.”


“Tak, tak,” odpowiedziały zgodnie dzieci.


“Dziękuję”, powiedziałem telepatycznie do Shelii.


“Ty rozmawiałeś z nią właśnie w głowie prawda?” powiedziała Liza


“Tak, ja też to słyszałem,” rzekł Shawn.


Shelia, która zawsze wydawała się wiedzieć co robić, objęła oboje dzieci i powiedziała, “To wspaniałe, że oboje jesteście telepatyczni. Wpasujecie się w życie na tym statku całkiem dobrze. Jakie jedzenie chcecie?”


Obydwoje krzyknęli jednocześnie “plejadiańskie!”


Gdy wyszli z infirmerii w kierunku kantyny, słyszałem jak dzieci zadają Shelii milion pytań na raz. Słuchając radosnego gwaru dzieci i słodkiego głosu mojej ukochanej, zapadłem w głęboki sen.


Jednak mój sen nie trwał długo jak zacząłem odzyskiwać informację, której nie rozpoznałem podczas mojego wyścigu o przetrwanie. Ponieważ byłem w półśnie, informacja przyszła do mnie w postaci obrazów i wyrażeń, które były wolne od czasu i wydarzeń.


Wracałem do mojego pięciowymiarowego myślenia po trudnej lecz satysfakcjonującej misji. Zerknąłem na łóżko Johna i zobaczyłem, że jego aura powracała do zdrowia a jego ciało wkrótce również wyzdrowieje. Wtedy zapadłem w głęboki, uzdrawiający sen.


Gdy się obudziłem, zobaczyłem dzieci siedzące przy moim łóżku. Shawn tulił swojego psa a Liza ćwiczyła na mnie telepatię. Słyszałem ją mówiącą do mnie wewnątrz serca a więc otwarłem oczy i powiedziałem na głos,


“Masz cudowny talent potrafiąc mówić do mojego serca.” Liza uśmiechnęła się zawstydzona. “Tak, nauczyłam się tego gdy mama była chora. Shelia sprawdziła i dowiedziała się, że mamy nie ma na statku, jednak żyje szczęśliwa w wyżej wymiarowym świecie.”


“Bardzo za nią tęsknię, jednak czuję również, że powinnam zostać na statku. Shawn także czuję się tu bardzo dobrze i chce zostać. Chciałabym o tym z tobą porozmawiać. To znaczy, czy możemy o tym porozmawiać gdy już dojdziesz do siebie?”


“Bardzo chętnie porozmawiam o tym teraz. Czuję się już całkiem dobrze jednak czy nie chciałabyś o tym porozmawiać ze swoim ojcem?”


Liza zamyśliła się na dłuższą chwilę po czym szybko zaczęła opowiadać o swoich obawach jakie ma w związku z wyzdrowieniem ojca.


“Liza,” delikatnie jej przeszkodziłem. Wiesz, że jestem w pełni telepatyczny i potrafię czytać twoje myśli prawda?”


“Tak” odpowiedziała, “to dlatego chciałam rozmawiać z tobą. Mój brat potrzebuje być teraz sam z Shelią. On był mały gdy mama umarła i naprawdę potrzebuje matki, ale...och...czuję się źle o tym mówiąc…”
Widziałem, że powiedzenie prawdy, tak żeby nie mówić źle o matce, sprawia Lizie trudność a więc jej przeszkodziłem.


“Liza, pamiętaj, że byłem w ciele twojego ojca a więc wiem wszystko to co on o twojej matce.”


“Och, dziękuję ci bardzo,” rzekła z westchnieniem ulgi. “Nie chcę o niej źle mówić ale ona była bardzo trudną kobietą. Shawn tego nie pamięta gdyż był mały a poza tym, mama była dla maluchów lepsza niż dla nastolatek i dorosłych.


Potrzebuję o tym z kimś porozmawiać. Czuję się taka winna nie mogąc jej do końca wybaczyć. Czuję się winna, że nie chcę nawet z nią rozmawiać. To znaczy życzę jej dobrze i cieszę się, że jest w wyższym miejscu, ale ja jej nie ufam.”


“Rozumiem,” powiedziałem łagodnie. “O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Czuję się już dobrze. Shelia jest na służbie i przydałoby mi się jakieś towarzystwo.”


Zobaczyłem ulgę na twarzy Lizy. Odebrałem również całą historię jej matki, która rzeczywiście była raczej trudną osobą. Wiedziałem również, że Liza w sposób jasnowidzący mnie odbierała podczas gdy ja odbierałem ją.


“Czy było to dla ciebie trudne, bycie jasnowidzącą, podczas gdy twoja matka nią nie była?”


“Dziękuję, dziękuję,” powiedziała. “O tym właśnie chciałam porozmawiać. Widzę tu tylu ludzi rozmawiających ze sobą w ten sposób i bardzo chciałabym robić tak samo, jednak nie chcę żeby zostało to odebrane jako popisywanie się albo coś w tym rodzaju.”


“Liza” powiedziałem delikatnie, “Dla nas nie będzie to żadnym popisywaniem się gdyż tutaj jest to normalne. Wkrótce sobie przypomnisz, że byłaś już na tym statku wiele razy w nocnym ciele.”
“W nocnym ciele?” zapytała powątpiewająco.


“Tak, twoje ‘nocne ciało’ jest twoim czterowymiarowym “ciałem snu”. Wiele ludzi odwiedza nasz statek w swoich wyżej wymiarowych ciałach, podczas gdy ich ziemskie ciało śpi. W rzeczywistości przychodziłaś tu dość często i zaprzyjaźniłaś się z kilkoma osobami. Zostanę stąd wkrótce zwolniony gdyż doszedłem już w pełni do siebie. Czy chciałabyś abym przedstawił ci kilka młodych osób w twoim wieku? Prawdopodobnie przypomnisz sobie więcej gdy spotkasz się ponownie ze swoimi przyjaciółmi.”


“O mój Boże!!” wykrzyknęła Liza z podekscytowaniem nastolatki. “Są tutaj ludzie w moim wieku, którzy są moimi przyjaciółmi? Gdzie oni są? Chcę ich poznać!”


Zawołałem pielęgniarkę i powiedziałem “Jestem gotów na wyjście stąd. Mam ważne zadanie do wykonania.”


“Tak proszę pana. Zawołam lekarza aby pana wypuścił,” odpowiedziała pielęgniarka idąc po lekarza.


“Proszę pana?” zapytała że zdziwieniem Liza.


“Dla ciebie NIE jestem panem!” powiedziałem z uśmiechem ujmując jej dłoń. Pamiętaj, przez chwilę ziemskiego czasu byłem twoim ojcem.


Liza uśmiechnęła się po czym wyskoczyła z krzesła.


“O jejku, muszę zmienić ubranie i uczesać włosy. Zaraz wracam.”


Już prawie wybiegła przez drzwi gdy nagle się odwróciła, chwyciła mnie za rękę i powiedziała, “Dziękuję za uratowanie naszej rodziny. Nie wiem czy kiedykolwiek będę mogła wystarczająco wyrazić moją wdzięczność.”


“Już to zrobiłaś,” powiedziałem wzruszony jej szczerością. “Będzie dla mnie zaszczytem obserwować jak stajesz się kobietą.”


Liza uśmiechnęła się zawstydzona i nachyliła się aby pocałować mnie  w czoło. Odwróciła się aby wybiec z pokoju następnie ponownie się do mnie odwracając powiedziała jeszcze raz “Dziękuję” i pognała jak strzała.s :D



Przetłumaczyła Karolina , korekta Basia , opublikował Ark